Może na początek napiszę skąd nazwa blogu. To nie mój wymysł tylko przerobiony tytuł filmu Wima Wendersa Lisbon Story (http://www.filmweb.pl/f988/Lisbon+Story,1994). Opowiada on o dźwiękowcu, który wyjeżdża na poszukiwanie swojego przyjaciela zdjęciowca do Lizbony:) Polecam!
A formalności.. jak to zwykle przed każdym wyjazdem trzeba się nabiegać po biurach, uczelniach i bankach. Jeszcze nie wiem czy na pewno wyjadę, a już muszę to załatwiać. Wiem już, że dziekan na Politechnice powinien się zgodzić na przedłużenie studiów, wiem jak załatwić urlop dziekański na WSInf. Teraz czeka mnie rozmowa z promotorem i tworzenie całej masy niepotrzebnych papierów, które będą wysłane w różne miejsca europy. Do tego chcę dostać grant z Erasmusa, co mnoży jeszcze bardziej liczbę wszystkich dokumentów. Ale mam nadzieję, że się opłaci. Na domiar złego muszę zdać egzamin językowy. Jakby jeszcze się nie przekonali, że umiem mówić po angielsku... ale biurokracja to biurokracja..
Come back
-
Wracam do swoich zdjęć. Do robienia rzeczy dla siebie.
Postanowiłam, dla motywacji, dzielić się tymi postami również na facebooku.
Czy znowu znajdzie się ...
9 lat temu
Uda się! Marzenia się spełniają:)
OdpowiedzUsuńBiurokracja rulez:-p
OdpowiedzUsuńNo niestety.. tak już bywa, ale chyba chcesz zwiedzić to, czego jeszcze nei zdążyłeś :) prawda? :D
OdpowiedzUsuń