Po raz kolejny zmusili mnie do zdawania egzaminu. Z angielskiego.
Jakby jeszcze nie zauważyli, że umiem mówić na poziomie B2. Najpierw zdawałem na Erazmusa, potem na zakończenie języka na Politechnice. Teraz na praktyki. W dzień egzaminu poszliśmy z Paulą na przedostatnie piętro budynku architektury skąd przez wielkie okna roztacza się ładny widok na pół Łodzi i postanowiliśmy się uczyć. Nawet muszę powiedzieć, że nam się to udało. Powtórzyliśmy czasy, jakieś szczegóły odnośnie listów formalnych i poszliśmy do SJO (Studium Języków Obcych).
Nie było źle. Oboje zdaliśmy i to z całkiem niezłym wynikiem. A przy okazji udało się nawiązać kilka miłych kontaktów, więc koniec końców egzamin był pozytywny w skutkach.
Z ostatnich formalności zostały mi podania do dziekana i wysłanie dokumentów za granicę. Dokumenty już zatwierdzone leżą w systemie iaeste, podania dwa z trzech dziekan podpisał, trzecie muszę poprawić i przynieść mu jeszcze raz.
O kolejnych, mam nadzieję, sukcesach, będę pisał w następnych postach...
Come back
-
Wracam do swoich zdjęć. Do robienia rzeczy dla siebie.
Postanowiłam, dla motywacji, dzielić się tymi postami również na facebooku.
Czy znowu znajdzie się ...
9 lat temu
Biurokracja, biurokracja, biurokracja...
OdpowiedzUsuńA kim jest ta Pula?:-)
oj Kasia, z obiegu wypadłaś.. Pauli nie znasz?;) Paula B, z iaeste:)
OdpowiedzUsuńPaula vel Panna Migotka
OdpowiedzUsuńNo faktycznie, widocznie wypadłam z obiegu:-p Ta ze Szwecji czy innej Norwegii?
OdpowiedzUsuńZ innej Finlandii:)
OdpowiedzUsuńAha, no tak:-) To już wiem:-)
OdpowiedzUsuń